Trzy melodie kurpiowskie

Trzy melodie kurpiowskie na soprany, tenory i 16 instrumentów (1949)

{slider=Trzy melodie kurpiowskie. Część I /fragment/}

Wykonawcy: Zespół instrumentalny i wokalny Polskiego Radia, Jerzy Kołaczkowski – dyrygent

{/slider}

{slider=Trzy melodie kurpiowskie. Część II /fragment/}

Wykonawcy: Zespół instrumentalny i wokalny Polskiego Radia, Jerzy Kołaczkowski – dyrygent{/slider}

{slider=Trzy melodie kurpiowskie. Część III /fragment/}

Wykonawcy: Zespół instrumentalny i wokalny Polskiego Radia, Jerzy Kołaczkowski – dyrygent{/slider}

Trzy melodie kurpiowskie stanowią wartą uwagi zapowiedź późniejszej „specjalizacji” Serockiego jako kompozytora poszukującego w folklorze zasadniczych impulsów dla własnej twórczości. Zanim jednak stał się on mistrzem bezpośredniego przełożenia stylu ludowego na własny język muzyczny, zapowiedział swoje możliwości sięgając po teksty i melodie zebrane przez ks. Władysława Skierkowskiego w kolejnych tomach Puszczy kurpiowskiej w pieśni.
 
Składające się na ten cykl pieśni (Już sie rozzidniwo, Oj, siano, siano, U jeziorecka) charakteryzują się śmiałą harmoniką. Melodie opracowane zostały z użyciem faworyzowanych przez kompozytora paralelnych następstw ostro brzmiących interwałów i współbrzmień. Każdorazowo także pierwsze wejście chóru poprzedzone jest kilkutaktowym instrumentalnym wstępem, w którym pojawia się jakiś wyrazisty motyw, powracający później w toku utworu, najczęściej jako element spajający poszczególne odcinki formy. W Już się rozzidniwo jest nim sam incypit opracowywanej melodii zrytmizowany w triolach (numer 364 z drugiego zeszytu zbioru Skierkowskiego), w drugim utworze – Oj, siano, siano – wąskozakresowy motyw inspirowany rytmiką melodii nr 557, a w U jeziorecka gest ten wyrasta z transformacji charakterystycznego rozkładu akcentów w oryginalnej linii melodycznej.
 
Trzy melodie kurpiowskie wykonano po raz pierwszy podczas Międzyszkolnych Popisów Szkół Artystycznych, które odbyły się Poznaniu w 1949 roku i spośród odegranych w.wczas ośmiu dzieł – obok Sinfonietty Tadeusza Bairda oraz Tryptyku symfonicznego Henryka Czyża – zdobył największe uznanie. Uwór okazał się przystępny i atrakcyjny dla zebranej na koncercie „młodzieży artystycznej”, co zapewne ośmieliło Serockiego do dalszych poszukiwań twórczych inspirowanych własnościami muzycznej sztuki ludowej, a jednocześnie umocniło aspiracje kompozytorskie w sferze „muzyki poważnej”, która nie była jeszcze wówczas główną dziedziną jego artystycznej aktywności. Co jednak najważniejsze, utwór ten zapewnił Serockiemu status członka zwyczajnego Związku Kompozytorów Polskich, który przyznano mu w grudniu 1949 roku.