Pierwsze próby kompozytorskie

Twórczość Kazimierza Serockiego zajmuje w polskiej muzyce współczesnej miejsce szczególne i pozbawione analogii. Artysta o niezwykłej wyobraźni dźwiękowej, obdarzony wielką inwencją — zarówno melodyczną (w pierwszym okresie powojennym przewyższał pod tym względem bodaj wszystkich ówczesnych polskich kompozytorów), jak i kolorystyczną (co ujawnił w latach późniejszych) — od początku zdradzał namiętne zainteresowanie dla świeżych, nowoczesnych, nie skonwencjonalizowanych form wypowiedzi. W różnych latach pojmował je rozmaicie [...], zawsze jednak w sposób wykluczający kult samej tylko zewnętrznej, przekornej nowości: w wybieranych przez siebie środkach i strukturach dźwiękowych szukał rzeczywistości muzycznej racji, żywego, sugestywnego sensu i ładu, a także — okazji do wyrażenia swego indywidualnego temperamentu. W rezultacie stał się najbardziej autentycznym i konsekwentnym nowatorem w polskiej muzyce od czasu Szymanowskiego.

Te słowa, zaczerpnięte ze wstępu do książki Tadeusza A. Zielińskiego, są jedną z najbardziej trafnych prób zdefiniowania wyjątkowości twórczości Serockiego. Bezkompromisowa i niezależna postawa estetyczna kompozytora, niezwykłe wyczulenie na barwę dźwięku i kunsztowność procesu muzycznego to najważniejsze jej współczynniki.

Początek drogi twórczej Serockiego nie był jednak ani łatwy, ani oczywisty. Zdawało się, że jego powołaniem jest pianistyka — w tej roli zadebiutował z sukcesem jeszcze w latach przedwojennych, a i w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej intensywnie koncertował w kraju i za granicą. Z czasem, z coraz to większą determinacją, próbował łączyć ten rodzaj aktywności artystycznej z kompozycją. Ambicje twórcze obudziły się w nim zresztą znacznie wcześniej, już w latach wojny, gdy zarabiał na życie grając rozrywkowe melodie w warszawskich kawiarniach i opracowywał je po swojemu. Powstały wówczas pierwsze utwory fortepianowe Serockiego: Etiuda, Preludium i dwa Mazurki. Dopiero jednak na początku lat pięćdziesiątych definitywnie zarzucił fortepian, by poświęcić się wyłącznie komponowaniu.

W czasie studiów w Łodzi skomponował fortepianowy Á la polonaise, Dwie pieśni do słów Wierzyńskiego na głos i fortepian, dzieło o niezidentyfikowanej obsadzie pt. Na polach, a jako kompozycję dyplomową przedstawił Concertino na fortepian i orkiestrę. Partytury tych dzieł, z wyjątkiem Concertina, nie zachowały się, więc można tylko domniemywać, jak przedstawiał się wczesny styl Serockiego. Na szczęście, ostatni z wymienionych, trzyczęściowy utwór koncertowy odsłania źródła młodzieńczych inspiracji kompozytora. Z jednej strony to z pewnością neoklasycyzm, porządkujący przyjęte rozwiązania formalne oraz śmiały, nowoczesny język harmoniczny, z drugiej zaś iście Bartókowska motoryka, tendencja do budowania zwartej narracji dźwiękowej, będącej jednocześnie przejawem żywiołowego temperamentu twórcy, stojącego u progu wielkiej kariery.

Efektem stypendialnego pobytu Serockiego w Paryżu (1948 — zob. Kalendarium) stało się Scherzo symfoniczne na wielką orkiestrę, Tryptyk na kameralną orkiestrę symfoniczną oraz suita dziecięca na fortepian pt. Pięć krasnoludków.  W każdym z tych dzieł znaleźć można nie tylko dowody fascynacji najciekawszymi zjawiskami z kręgu muzyki współczesnej, ale też przejawy własnych poszukiwań twórczych, szczególnie w zakresie rytmu, kolorystyki i organizacji wysokości dźwięku. Na przykład w nieukończonym Tryptyku część pierwsza, Toccata, oparta jest na motorycznym ruchu ósemkowym, a finałowa Fuga bazować miała na temacie, w którym – jak zauważył Maciej Ziółkowski – „do uzyskania pełnej skali dwunastodźwiękowej brakuje tylko jednego dźwięku”.

Zachowane dokumenty pozwalają nadto stwierdzić, że do kwietnia 1949 roku katalog dzieł Serockiego wzbogacił się też o fortepianowe 10 Wariacyj z fugą na temat własny oraz kilka filmowych partytur (do dokumentów pt. Kopalnia, Szlembark, ONZ działa oraz Drukarnia na Grzybowskiej). Serockiego jako kompozytora uformowały jednak dopiero kolejne dzieła, powstałe już po zawarciu swoistego „artystycznego przymierza" z Janem Krenzem i Tadeuszem Bairdem w ramach „Grupy 49".

 

{slider=Źródła:}

{/slider}