W nowej rzeczywistości
Niniejszym zaświadcza się, że ob. Serocki Józef Kazimierz jest zarejestrowany u nas jako muzyk (kompozytor – pianista). Ponieważ Serocki stracił w Warszawie całe swoje mienie i warsztat pracy (mieszkanie i instrument muzyczny), kieruje się go do rodzinnego miasta Torunia, względnie do Bydgoszczy, celem dalszego wykonywania swego zawodu na tamtym terenie.Odnośny Urząd Rady Narodowej prosi się o przydzielenie w miarę możliwości wyżej wymienionemu mieszkania i z zabezpieczonych rzeczy poniemieckich o przyznanie pianina względnie fortepianu oraz sprzętów, jako też o udzielenie ogólnego poparcia.
Tej treści dokument, podpisany przez naczelnika Wydziału Kultury i Sztuki Rady Narodowej miasta stołecznego Warszawy, Kazimierz Serocki otrzymał 20 lutego 1945 roku w Warszawie. Po zakończeniu okupacji podążył zatem w rodzinne strony, próbując odbudować życie osobiste i zawodowe w nowej rzeczywistości.
Podejmował się różnych prac zarobkowych, na przykład 15 kwietnia 1945 roku został zaangażowany jako kierownik działu muzycznego w Teatrze Państwowym w Bydgoszczy z pensją 1500 złotych i pracował tam do 15 października. Jednocześnie był kierownikiem orkiestry i zespołu rewiowego przy Urzędzie Informacji i Propagandy Województwa Pomorskiego, przygotowując koncerty dla szpitali, jednostek wojskowych i organizacji społecznych.
Jesienią tego roku przeniósł się jednak do Łodzi, gdzie wznowił studia muzyczne. Podążył tam za prof. Kazimierzem Sikorskim, który objął klasę kompozycji w Konserwatorium Łódzkim, przemianowanym później na Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną. Jednocześnie kompozytor został oddelegowany do Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego w Łodzi, gdzie pełnił funkcję kierownika działu wydawniczego nut. By mógł zachować swe bydgoskie mieszkanie przy ul. 20 stycznia 9 m. 5, pracodawca wystawił mu stosowne zaświadczenie.
Czas studiów w Łodzi był dla kompozytora niezwykle intensywny, przepełniony poczuciem konieczności „nadrabiania zaległości" i zrekompensowania straconych przez wojnę lat. Uczył się nie tylko kompozycji, ale również gry fortepianowej u prof. Stanisława Szpinalskiego, pilnie przyswajał też języki obce, w tym angielski i rosyjski.
Co najważniejsze, w Łodzi spotkał ludzi, z którymi połączyły go silne więzy przyjaźni. Z innymi uczniami Szpinalskiego, jak Zbigniew Szymonowicz, Bożena Matulewicz, Zofia Vogtman oraz najmłodszy – Jan Krenz – tworzył zgraną „paczkę". Jej członkiem była także Hanna Wąsalanka – śpiewaczka i teoretyk muzyki, znana później jako siostra Blanka ze zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, związana z Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym dla Niewidomych w Laskach.
{slider=O czasie studiów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi}
{/slider}
Ze Szpinalskim łączyła Serockiego nadzwyczajna więź, „podświadome jakieś przechwycenie pewnych reakcji, ruchów, zachowań" na estradzie – jak wspomina siostra Blanka, a także olbrzymie poczucie humoru. Jego miarą niech będzie przytoczone przez Tadeusza Bairda powiedzonko Szpinalskiego: „Nie wiem, czy to on ma tygrysa, czy tygrys jego, w każdym razie tygrys gdzieś tu jest", którego używał w odniesieniu do pianistów obdarzonych podobnym jak Serocki temperamentem.
Kazimierz Sikorski wiązał zaś z Serockim wielkie nadzieje, których – jak się okazało – kompozytor nie zawiódł. W Łodzi kompozytor spotkał też swą przyszłą żonę, Zofię Adamowską, pracownicę sekretariatu Wyższej Szkoły Teatralnej, która mieściła się w tym samym budynku. Nazywano ją zdrobniale Sonią. O jej roli w życiu Serockiego pięknie mówiła siostra Blanka:
Ona od razu znalazła swoje miejsce w jego życiu, ona to traktowała jako misję. On nie doszedłby do tego, do czego doszedł, gdyby nie miał Sonii, która była nie tylko jego kochającą żoną, ale była również jego sekretarką, myślę, że nieraz jego mamą, która go zaganiała do […] pracy […]. Sonia była tą, która podpierała jego dobrą wolę. Poza tym […] on był człowiekiem wolnym i na pewno niełatwo było być żoną Kazia, On miał poczucie swojej wolności […] i ona to doskonale rozumiała. To było wyjątkowe małżeństwo, w którym ja widziałam taką piękną, wierną przyjaźń Soni.
{slider=O poznaniu Soni i relacjach małżeńskich kompozytora}
{/slider}
Dyplomy ukończenia studiów muzycznych otrzymał Serocki w maju 1946 roku. Latem tego roku dał się poznać na estradach koncertowych Bydgoszczy jako świetny wirtuoz. Miał tam recital fortepianowy, złożony z dzieł Mozarta, Beethovena i Chopina z jednej strony oraz Debussy’ego, Ravela, Szymanowskiego i Prokofiewa z drugiej, owacyjnie przyjęty przez słuchaczy. Wystąpił też na koncercie symfonicznym z Koncertem a-moll Schumanna, w którym zadziwiał „nieograniczonymi wprost możliwościami technicznymi". Startował ponadto w Eliminacyjnym Konkursie Chopinowskim i miał wyjechać na międzynarodowy konkurs do Genewy.
Jednakże już w sierpniu 1946 roku kompozytor zakotwiczył w Warszawie, gdzie zatrudniły go Miejskie Teatry Dramatyczne do pracy w charakterze ilustratora muzycznego i pianisty. Tadeusz A. Zieliński podaje, że w owym czasie Serocki piastował stanowisko kierownika muzycznego Teatru Powszechnego w Warszawie. Teatr Powszechny był pierwszą sceną otwartą w stolicy po wojnie i funkcjonował do końca lat czterdziestych właśnie jako siedziba Miejskich Teatrów Dramatycznych. Powstały wówczas pierwsze partytury teatralne Serockiego, najwięcej ich jednak stworzył dopiero w latach sześćdziesiątych, gdy Teatrem Powszechnym kierował Adam Hanuszkiewicz (patrz: Gatunkowy spis utworów).
Początkowo Serocki nie miał w Warszawie stałego adresu. Wiadomo, że między czerwcem 1947 a lipcem 1948 mieszkał przy ul. Marszałkowskiej 137/2. W tym czasie za sprawą Kazimierza Sikorskiego i Witolda Rudzińskiego, ówczesnego dyrektora Departamentu Muzyki w Ministerstwie Kultury i Sztuki uzyskał jednoroczne stypendium rządu francuskiego i wyjechał do Paryża na studia: kompozytorskie u słynnej Nadii Boulanger, z którą do końca życia utrzymywał serdeczne relacje oraz pianistyczne – u Lazara Lévy’ego. Zieliński, komentując ten etap życia kompozytora, podkreśla jednak, że ideały neoklasyczne raczej kompozytora nudziły, a czas stypendium wykorzystywał on (na własną rękę) na zaznajamianie się „z najbardziej odkrywczymi zjawiskami współczesnej muzyki", w tym z dodekafonią, ale też z dziełami Béli Bartóka, których stał się wielkim entuzjastą.
Do przebywającego we Francji kompozytora przesłano zawiadomienie, że został przyjęty do Związku Kompozytorów Polskich „w charakterze członka-kandydata". Niezwłocznie po powrocie, jesienią 1948 roku złożył kolejne podanie, wnosząc (na podstawie nowych osiągnięć) o przeniesienie do kategorii członka rzeczywistego (zwyczajnego), ale prośbę kompozytora rozpatrzono pozytywnie dopiero w 1949 roku.
Wedle dokumentów z tego czasu adresem korespondencyjnym Serockiego w Warszawie była ul. Szwoleżerów 3/8. Istnieją jednak poszlaki, jakoby w najwcześniejszym okresie warszawskim pomieszkiwał też w ocalałym gmachu YMCA (Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej), przy ul. Konopnickiej 6, gdzie mieści się obecnie Teatr Buffo. Mieszkali tam także m.in. Szymon Kobyliński, Kazimierz Rudzki, Edmund Fetting oraz Leopold Tyrmand, animator ruchu jazzowego w Polsce. Być może tam właśnie kompozytor miał szansę na rozwinięcie swych umiejętności muzyczno-jazzowych, zwłaszcza w modnym wówczas stylu swing, które kultywował przecież w czasie okupacji, grając w kawiarniach. Jak mówi Jan Krenz, Serocki „czuł synkopę"! O tym, że jego zainteresowania muzyczne miały, przynajmniej początkowo, charakter dwoisty świadczy też fakt, że zapisując się w 1945 roku do ZAIKSu, jako podstawową specjalizację wybrał „muzykę lekką", „poważną" zaś tylko jako uboczną.
Wydarzenia roku 1949, w tym udział kompozytora w pamiętnym Zjeździe Kompozytorów i Muzykologów w Łagowie Lubuskim, miały – jak wiadomo – poważne konsekwencje dla jego dalszej drogi artystycznej. „Przymierze twórcze" z Janem Krenzem i Tadeuszem Bairdem w „Grupie 49" zbudowane zostało na podstawie przyjaźni i chęci wzajemnej pomocy. Ale relacje te miały również charakter głęboko osobisty, ludzki.
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=22767&from=FBC
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=22765&from=FBC
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=22764&from=FBC
O dalszych losach tej przyjaźni następująco mówi Alina Baridowa:
Wdowa po Tadeuszu Bairdzie przybliża ponadto okoliczności założenia "Grupy 49":
Jeszcze wtedy główną formą aktywności Serockiego była pianistyka – kompozytor zaangażowany był w promocję dzieł całej trójki. Przyjęło się twierdzić, że ostatni raz w roli pianisty wystąpił w 1951 roku, grając swój Koncert romantyczny. Potem fortepian porzucił definitywnie, by poświęcić się pracy czysto twórczej, która stała się jego idée fixe.
Pierwsza połowa lat pięćdziesiątych to zresztą w życiu Kazimierza Serockiego czas ciężkiej, wytrwałej pracy i konsekwentnego budowania swej pozycji w środowisku muzycznym. Pisał i wykonywał swoje dzieła, odbywał podróże zagraniczne, robił karierę jako twórca muzyki filmowej (m.in. superprodukcja Młodość Chopina w reżyserii Aleksandra Forda). Jako członek ZKP, Serocki zaangażował się głęboko w działalność tej organizacji. Już w 1950 roku zasiadł po raz pierwszy we władzach Związku, jako sekretarz generalny. W latach 1951–54 był członkiem Zarządu ZKP, a w kadencji 1954–55 (po siódmym Walnym Zebraniu, 24–26 kwietnia 1954 roku) objął, obok Tadeusza Bairda i Andrzeja Panufnika, funkcję wiceprezesa. Prezesem był wówczas Kazimierz Sikorski.
Protokoły i stenogramy Walnych Zebrań ZKP z tego czasu, pełne są dowodów zaangażowania Serockiego w niemal wszystkie poruszane sprawy. Największym przedsięwzięciem, w jakim brał udział, były z pewnością Festiwale Muzyki Polskiej (1951 i 1955) – gigantyczne imprezy, dedykowanie ukazaniu osiągnięć polskich kompozytorów, szczególnie żyjących, i przybliżeniu ich szerszej publiczności.
Wedle powszechnej wiedzy „życiową rolą" Kazimierza Serockiego, było zainicjowanie, wraz z Tadeuszem Bairdem, Międzynarodowych Festiwali Muzyki Współczesnej w Warszawie (od 1958 funkcjonujących pod nazwą „Warszawska Jesień"). Jednakże konteksty i okoliczności, w jakich doszło do inauguracji tego przedsięwzięcia są znacznie bardziej skomplikowane niż sugerowałoby to automatyczne uznanie „ojcostwa" Serockiego. Faktem jest, że w trakcie VIII Walnego Zgromadzenia Związku Kompozytorów Polskich, w czerwcu 1955 roku, Serocki i Baird, podpisali wniosek, który zaleca
przyszłemu Zarządowi Głównemu ZKP wszczęcie u czynników państwowych, w pierwszym rzędzie w Ministerstwie Kultury i Sztuki oraz w Komitecie Współpracy Kulturalnej z Zagranicą natychmiastowych starań o organizowanie stałych Festiwali Muzycznych pod nazwą „WARSZAWSKA JESIEŃ MUZYCZNA".
Na podstawie źródeł archiwalnych można też stwierdzić, że idea nowego festiwalu wyrosła z doświadczeń Festiwali Muzyki Polskiej, a jej nadrzędnym celem miało być „porównanie współczesnej polskiej twórczości muzycznej z twórczością innych narodów". W momencie podpisania cytowanego dokumentu sprawa „Warszawskiej Jesieni Muzycznej" była już na etapie zaawansowanych uzgodnień z władzami, łącznie z terminem (wczesna jesień 1956 roku). Ponadto, o ile inicjatywa leżała po stronie dwóch młodych kompozytorów, o tyle jej realizacja była efektem starań znacznie większego grona osób (Bacewiczówna, Dobrowolski, Kotoński, Jarociński) i ówczesnego prezesa ZKP – Kazimierza Sikorskiego, który pozytywną decyzję w sprawie festiwalu uzyskał w osobistej rozmowie z Bolesławem Bierutem, na przyjęciu w Belwederze, najpewniej w 1954 roku.